piątek, 25 stycznia 2013

Dieta w proszku, czyli krótko o GAINERACH.

Gainery (czyli pisząc fachowo odżywki węglowodanowo-białkowe) to dla wielu czarna magia. Jedni traktują je jak panaceum na osiągnięcie super masy w krótkim czasie, zapominając o zwykłym jedzeniu, inni idąc w drugą skrajność, uważają je za niepotrzebny produkt, który niczym się od jedzenia nie różni. Po co więc wydawać na niego pieniądze, skoro z powodzeniem mogę zastąpić gainera workiem ryżu i piersią z kurczaka?
Trochę tak jest, ale nie do końca.
Prawda jak zwykle leży po środku.
Podstawa to się dobrze odżywiać.
Jeść odpowiednie ilości białek i węglowodanów. Sprawa jest prosta - chcesz być duży, musisz dostarczać organizmowi mnóstwo kalorii.Czy da się to uzyskać z samego jedzenia? Szczęśliwy ten kto może sobie na to pozwolić! Mało kto ma czas, żeby sobie zrobić sześć posiłków dziennie. Praca, szkoła – nieregularny tryb życia – to powoduje , że nasza dieta odbiega od ideału. A gainer to super zbilansowane, łatwo przyswajalne i proste do przyrządzenia w każdych warunkach jedzenie w proszku.

Z drugiej strony gainer to nie jakieś cudo, po którym momentalnie przybędzie ci 15 centymetrów w bicepsie. Często słyszę pytanie: co będzie jak odstawię gainera? Dokładnie to samo, co jak rezygnujesz z drugich śniadań. Robienie cykli gainerowych, i mierzenie ile mi przybyło, to nieporozumienie. Gainer to po prostu niezbędne uzupełnienie codziennej diety. Im bliższa ona ideału tym mniej on jest potrzebny. Im słabiej się odżywiasz i choćbyś chciał to nie możesz tego zmienić – tym bardziej musisz nim wzbogacać diete !

Pozdrawiam S.

1 komentarz:

  1. Gainery moim zdaniem można sobie w tyłek wsadzić :P Jesli już coś ma się brać to białko bo w gainerach najczęściej dowalą cukru itp a białko to jednak białko :)

    OdpowiedzUsuń